Kampania oficjalnie wystartowała kilka tygodni temu, ale póki co kandydaci nie byli zbyt aktywni w przestrzeni publicznej. Najgorsze dopiero przed nami. Pierwsze wyborcze patologie można jednak już zauważyć.
Emocje czasami biorą górę nad zdrowym rozsądkiem. Wiedzą o tym doskonale uczestnicy kampanii wyborczych, którzy w masowy sposób rozklejają plakaty i wieszają banery. Każde miejsce jest dobre, aby się wyróżnić i żeby nazwisko zostało zapamiętane. No właśnie i tutaj zaczyna się patologia. Kandydaci bardzo często rozwieszają banery gdzie chcą, bez żadnej zgody.
W takich zagrywkach przoduje Łukasz Mejza, który nie tylko nie ma zgód od niektórych mieszkańców na wieszanie banerów na ich płotach, to jeszcze za poprzednią kampanię wyborczą otrzymał karę od miasta Gorzów na kwotę blisko 50 tys. zł. W mediach opowiada, że to nie on wiesza banery i osoby, które to robią powinny to ściągnąć.
Można jednak zauważyć również inne „chuligaństwa”. Zdjęcie główne do tego artykułu zostało wykonane 6 września. Pokazuje jak obecny poseł Konfederacji Krystian Kamiński zakleił swoimi plakatami materiały wyborcze Rafała Kaszy (kandydat PSL). Inna sprawa, że materiały prezydenckiego radnego Zielonej Góry pojawiły się zadziwiająco szybko wraz z urzędowymi koziołkami, na których można bezpłatnie wywieszać informacje wyborcze.
Co grozi za niszczenie materiałów wyborczych? Jak podaje bezprawnik.pl – Zerwanie plakatu wyborczego stanowi wykroczenie. Warto jednak wspomnieć, że art. 67 kodeksu wykroczeń chroni nie tylko ten jeden rodzaj plakatów. Wymiar kary zależy w dużej mierze od rodzaju podmiotu wywieszającego plakat albo baner – czytamy w artykule. Kodeks wykroczeń precyzuje również kary:
§ 1. Kto umyślnie uszkadza lub usuwa ogłoszenie wystawione publicznie przez instytucję państwową, samorządową albo organizację społeczną lub też w inny sposób umyślnie uniemożliwia zaznajomienie się z takim ogłoszeniem, podlega karze aresztu albo grzywny.
§ 2. Kto umyślnie uszkadza lub usuwa ogłoszenie, afisz lub plakat wystawiony publicznie przez instytucję artystyczną, rozrywkową lub sportową albo w inny sposób umyślnie uniemożliwia zaznajomienie się z takim ogłoszeniem, afiszem lub plakatem, podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
Niestety z takimi sytuacjami będziemy mieli do czynienia coraz częściej. Na słupach ogłoszeniowych rozegra się walka już nie tylko o każdy centymetr wolnej powierzchni, ale zaklejanie się będzie działaniem powszechnym. Większość takich akcji dzieje w nocy. Oczywiście gdy jeden z kandydatów wyklei cały słup czy koziołek to zapewne dla innych gdzieś miejsce musi się znaleźć.
Dlaczego w ogóle politycy produkują i wywieszają tyle materiałów wyborczych? Wynika to z czystego marketingu. Wyborca bardzo często musi kilka razy zobaczyć nasz materiał wyborczy, aby zapamiętać i skojarzyć osobę, a to wcale nie oznacza, że będzie na nią głosował. Kiedyś plakaty miały zupełnie inną funkcję niż teraz. Informowały, przekazywały czasami nawet wartość merytoryczną. Dzisiaj to już zupełnie coś innego.
– Współcześnie plakaty to przede wszystkim walka o widzialność. Wskazuje na to fakt, jak często są one zwielokrotnione. Sześć takich samych plakatów wiszących obok siebie nie sprawi przecież, że dany kandydat wyda nam się sześć razy mądrzejszy, przystojniejszy czy bardziej skuteczny. Za to przez chwilę zmusza nas, byśmy patrzyli na jego twarz i czytali jego nazwisko. To zresztą właśnie – ta nieestetyczna, śmieciowa przemoc wizualna, przewaga sportretowanych nad patrzącymi – tak irytuje publiczność. Politycy wierzą jednak, że taka widzialność jest konieczna – mówiła w 2020 roku w wywiadzie dla Gazety Wyborczej dr Zofia Smełka-Leszczyńska, kulturoznawczyni, psycholożka, autorka monografii „Usunąć do 30 dni. Semiotyka polskich plakatów wyborczych”.
Pozostaje nam jedynie zaapelować o rozsądek do kandydatów, problem polega na tym, że Ci bardzo często dostają „małpiego rozumu”, gdy czas do wyboru drastycznie się zmniejsza.
💸 Wspieraj nasze media na Patronite
https://patronite.pl/wlubuskie
Dyskusja (musisz być zalogowana/y na Facebooku)