Takiego meczu chyba nikt się nie spodziewał. Nie była to jednak przyjemna niespodzianka, a wiadro zimnej wody zrzucone na zielonogórskich koszykarzy. Krótka ławka, brak centra i jednego z głównych strzelców, a do tego nie najlepsza obrona nie mogły skończyć się niczym innymi niż porażką.
Każdy wiedział, że czwartkowy mecz rewanżowy Zastalu z Twardymi Piernikami nie będzie należał do najłatwiejszych. Ba, wiedzieliśmy, że o wygraną będzie trudno, ale mimo to kibice wierzyli, że zawodnicy pokażą wolę walki na parkiecie i spróbują utrudnić torunianom zdobycie 10. zwycięstwa w tym sezonie.
Pierwsza minuta spotkania nie była zła, choć już w pierwszej akcji Mate Vucić najpierw zdobył 2 punkty spod kosza, a później jeszcze jeden z linii rzutów wolnych za faul Jeriaha Horne’a. Po kilku akcjach wynik nie był satysfakcjonujący, ale nie był także zły. Goście wygrywali 6:4. W kolejnych minutach nastąpił jednak pogrom w hali CRS. Rozpoczęło się od serii 10:0 z dwoma rzutami za trzy. W połowie kwarty Twarde Pierniki miały już 14 „oczek” przewagi, a nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Na tablicach było już 25:8, gdy wynik nieco podratował Marcin Woroniecki celną trójką. Niestety, zdobycz Zastalu nie powiększała się, a rywale robili pod zielonogórskim koszem, co tylko chcieli. Widoczny był brak zawodnika na pozycji 5, pomimo prób Mikołaja Kołodzieja i Jeriaha Horne’a. Na zakończenie kwarty, w ostatnich sekundach z dystansu trafił jeszcze Paweł Kikowski, ale punktów było zdecydowanie za mało. Torunianie prowadzili 38:17 po 10 minutach gry.
Cień pierwszej kwarty padał na resztę meczu nieprzerwanie. Choć Zastalowcy wygrali zarówno drugą, jak i ostatnią kwartę, ekipa z Torunia zdominowała w hali CRS. Dodatkowo rywale wygrali 10 punktami również 3 kwartę, przez co porażka Zastalu była pewna już na początku czwartej części meczu. Było jednak kilka pozytywnych aspektów gry.
Wspomniany wcześniej Paweł Kikowski idealnie wpasował się w rolę kapitana zespołu, którą przejął po odejściu Geoffrey’a Groselle’a. Zawodnik rozpoczął drugą kwartę od kolejnej celnej trójki, ale wynik dalej nie zachwycał. Pojawiła się natomiast nowa energia w grze Zastalowców. Po drugiej stronie parkietu kosz zielonogórzan atakował jednak celnie Aaron Cel. Po niecałych 16 minutach meczu i trzeciej trójce Kikowskiego Zastal przegrywał 32:47. Oprócz kapitana o zmniejszenie strat zaczęli walczyć także Michał Kołodziej i Darious Hall. Brakowało punktów Jamesa Washingtona, a na parkiecie nie pojawił się Novak Musić z powodu kontuzji. Pomimo wygranej kwarty przez zielonogórską drużynę, to Twarde Pierniki utrzymywały wysokie prowadzenie po pierwszej połowie. Na tablicach mieliśmy wynik 59:42.
Niestety, 15 minut przerwy nie dodało zielonogórzanom sił potrzebnych do dalszej walki. Przez krótką ławkę zawodnicy trenera Davida Dedka spędzili na parkiecie ponad 30 minut. Najwięcej grał James Washington (prawie 34 minuty), zaraz za nim był Michał Kołodziej (32 minuty). Swoją szansę na grę otrzymał jednak Jan Góreńczyk, spędzając na boisku niecałe 6 minut.
Niemocy zdecydowanie nie było widać w drużynie z Torunia. Rewelacyjną formą wykazywali się m.in. Aljaz Kunc, trafiając 4 z 8 oddanych rzutów z dystansu, i Trey Diggs (5/8 za trzy). W sumie Twarde Pierniki oddały aż 16 celnych trójek z 37 prób, a zielonogórzanie 11/28. O wyniku meczu zadecydowała też rewelacyjna obrona rywali, objawiająca się również w zbiórkach. W tym aspekcie gry zdecydowanie wyróżnił się Mate Vucić, zbierając 17 piłek, w tym 10 w obronie.
W trzeciej kwarcie przeciwnicy wygrywali już nawet 78:50, a ostatecznie pokonali Zastalowców 110:89. W końcówce bawili się jednak piłką i wykonali kilka ciekawych akcji, które w ich własnej hali na pewno sprawiłyby kibicom wiele radości. Pomimo niemałej frekwencji w hali CRS zielonogórzanie nie mieli powodów do zadowolenia. Słychać było ciągłe wsparcie Klubu Kibica i kilka okrzyków z innych części trybun. Wsparcie, niestety, nie pomogło.
Drużynę Zastalu poprowadzili m.in. Darious Hall i Marcin Woroniecki. Zawodnicy zdobyli kolejno 22 i 20 punktów. Po 12 „oczek” zanotowali Paweł Kikowski i Michał Kołodziej. Najwięcej zbiórek miał natomiast Jeriah Horne – 8.
Liderem toruńskiego zespołu był Aljaz Kunc, zdobywca 26 punktów, 2 zbiórek, 4 asyst i 6 przechwytów. Trey Diggs zakończył mecz z 17 „oczkami” i 6 zbiórkami, a Mate Vucić z 14 punktami i 17 zbiórkami.
✅ Udostępnij, skomentuj i polub – razem tworzymy Wiadomości Lubuskie.
Dyskusja (musisz być zalogowana/y na Facebooku)