W niedzielny wieczór Enea Stelmet Zastal BC Zielona Góra zmierzyła się na wyjeździe z Sewertronics Sokołem Łańcut. Po czterech kwartach na tablicach był remis, a w dogrywce lepsi okazali się zielonogórzanie.
Kibice Enei Stelmetu Zastalu nie mieli spokojnego wieczoru. Niedzielny mecz ekipy Davida Dedka zaczął się od pewnego prowadzenia gości tego spotkania. Zastalowcy po raz pierwszy wystąpili w pełnym składzie, a w pierwszej piątce pojawili się oczekiwani długo Amerykanie – Darious Hall i Kamaka Hepa. Hall od razu dał się poznać z dobrej strony i już w pierwszej akcji zanotował przechwyt, a w kolejnej asystę. W końcówce kwarty swoje punkty dołączyli Aleksander Lewandowski i Marcin Woroniecki, dzięki czemu po 10 minutach gry Sokół Łańcut przegrywał 16:28.
Druga kwarta wyglądała zupełnie inaczej i zdecydowanie lepiej zaczęli grać gospodarze. Zastalowcy oddawali rzuty, ale nie kończyły się one powodzeniem. Kolejne punkty dla zespołu zdobył Geoffrey Groselle dopiero po ponad dwóch minutach gry. Zawodnicy Sokoła Łańcut trafiali natomiast z dystansu i z każdą udaną akcją rozpędzali się coraz bardziej. Nie pomagały również faule graczy Zastalu, po których rywale stawali na linii rzutów wolnych i zdobywali z niej kolejne punkty. Choć zielonogórska drużyna wypracowała sobie wcześniej 12-punktową przewagę, przed przerwą stopniała ona do zaledwie dwóch „oczek” – Enea Stelmet Zastal prowadziła 44:42.
Gdy zawodnicy wrócili na boisko po 15-minutowej przerwie, mecz stał się bardziej wyrównany. Nie było już dominującego i goniącego. Obie drużyny grały praktycznie punkt za punkt, akcja za akcję. W trzeciej kwarcie wciąż kilkoma „oczkami” wygrywał Zastal. Skuteczność zespołów spadała, ale w ostatnich minutach tej części gry Darious Hall sfaulował Tylera Cheese’ego, który zdobył dwa punkty z wolnych i tym samym doprowadził do remisu w meczu. Nadzieją zielonogórzan był Novak Musić. Jego zbiórka w obronie i celny rzut za dwa z wyskoku ponownie poprowadziły drużynę na dwupunktowe prowadzenie – 62:60.
Ostatnia kwarta była jeszcze bardziej zacięta. Zastalowcy uciekali, ale Sokół się nie poddawał i ciągle gonił. Gdy gracze Marka Łukomskiego doprowadzili do trzeciego remisu w tej części meczu, odzyskali jednocześnie wiatr w żaglach i to zielonogórzanie musieli odrabiać straty. Na trzy sekundy do końca spotkania Zastal prowadził dwoma punktami, ale celny rzut Tylera Cheese’ego sprawił, że mieliśmy na tablicy kolejny remis. Potrzebna była dogrywka.
Dodatkową część gry lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy szybko zdobyli dwa „oczka”. Mecz dalej był bardzo wyrównany i prowadzenie zmieniało się kilkukrotnie. W końcówce mocniejsi okazali się zielonogórzanie. Najnowszy zawodnik, James Washington, trafił z wyskoku za dwa i dał upragnione zwycięstwo swojej drużynie. Po 45 minutach Zastal wygrał 89:88.
Liderem w ekipie z Zielonej Góry nieprzerwanie był Novak Musić, który zdobył 25 punktów i 6 razy asystował. Dobrze zagrali również Geoffrey Groselle – 18 punktów i 13 zbiórek oraz Darious Hall – 12 punktów i 2 przechwyty.
W drużynie gospodarzy wyróżnili się Tyler Chesee – 21 punktów, Corey Sanders – 18 oraz Janis Berzin i Briam Faye – po 11.
💸 Wspieraj nasze media na Patronite
https://patronite.pl/wlubuskie
Dyskusja (musisz być zalogowana/y na Facebooku)