Komplet widzów na trybunach i wielkie święto piłki nożnej w Zielonej Górze. Piłkarze Lechii rywalizowali z Ekstraklasowym Radomiakiem Radom w 1/8 Pucharu Polski. Nasi piłkarze grali jak równy z równym mimo, że dzieli ich kilka poziomów rozgrywek.
Lechia była przygotowana doskonale motorycznie do spotkania. W żadnym elemencie gry nie odstawali od gości. Wielokrotnie atakowali i nadawali ton. Oczywiście to Radomiak częściej atakował i oddawał strzały, ale naszpicowany zawodnikami z zagranicy oczekiwał łatwego spotkania.
W pierwszej połowie co najmniej trzy okazje bramkowe mieli zawodnicy z Radomia. Jednak albo przestrzelali, albo doskonale interweniował Wojciech Fabisiak. Lechici również mieli swoje okazje, a najbardziej aktywny był Mykyta Loboda oraz Przemysław Mycan.
Kolejna odsłona meczu rozpoczęła się od trzech zmian w drużynie gości. Trener Mariusz Lewandowski najwyraźniej nie był zadowolony z postawy swojej drużyny z dużo niżej notowanym rywalem. Lechia miała jednak inny plan na drugą połowę. Blisko strzelenia bramki byli zarówno Loboda, jak i Mateusz Surożyński. Jednak za każdym razem doskonale bronił Gabriel Kobylak.
Serce kibicom przy Sulechowskiej zabiło mocniej, gdy piłka po strzale Mauridesa znalazła się w siatce, ale chwilę później sędzia orzekł, że był spalony. W ostatnich minutach regulaminowego czasu gry jeszcze błąd popełnił golkiper Lechii, gdy interweniując minął się z piłką, ale na szczęście uderzenie przeszło obok. Zaraz potem sędzia spotkania Leszek Zawadowski zakończył drugą część gry i zaprosił na dogrywkę.
Dodatkowy czas gry rozpoczął się od huraganowych ataków Radomiaka. Doskonałą okazję miał Abramowicz, ale dobrze bronił Fabisiak. Trzeba przyznać też, że organizacja gry w obronie naszej drużyny była bardzo dobra. Zawodnicy się wzajemnie ubezpieczali i zostawiali niewiele miejsca rywalom. Chwilę później doskonała samodzielna akcja Górskiego, który jednak w ostatniej fazie mógł podawać niż uderzać wprost w bramkarza gości.
Druga połowa dogrywki to dużo walki w środku pola, aż do 111 minuty, gdy swoją drugą żółtą kartkę otrzymał Jakub Babij i jednocześnie osłabił Lechię w ostatniej fazie gry. Radomiak wyczuł swoją szansę, ale jego ataki rozbijały się o obronę gospodarzy. W 121 minucie sędzia zakończył mecz i wskazał na konkurs rzutów karnych.
W serii rzutów karnych na wygranej pozycji był bardziej doświadczony Wojciech Fabisiak. Zaczynał Radomiak i najpierw Nascimento trafia w słupek, a potem Abramowicz przenosi nad poprzeczką. Po trzech seriach było 3:1 do Lechii i tylko krok od awansu do ćwierćfinału. Wtedy kunszt pokazał właśnie bramkarz zielonogórzan. W piękny sposób obronił strzał Mauridesa i tym samym kolejna drużyna Ekstraklasowa padła łupem naszych piłkarzy.
Lechia Zielona Góra – MKS Radomiak Radom 0:0 (k. 3:1)
🔥 Chcesz, abyśmy dodali twój news?
e-mail: wiadomosci@smartpress.pl
✅ Chcesz, aby pojawiła się tutaj twoja reklama? e-mail: reklama@smartpress.pl
Dyskusja (musisz być zalogowana/y na Facebooku)