Poniedziałkowy poranek przywitał nas krzykliwym artykułem na pierwszej stronie rządowego dziennika. „Atak na niezależność Gazety Lubuskiej” – brzmi jak oksymoron. Komentujący w portalu społecznościowym nie zostawiają suchej nitki na publikacji Janusza Życzkowskiego – redaktora naczelnego.
Gazeta, która nieustannie traci w ilości sprzedaży egzemplarzy drukowanych szuka punktu zaczepienia, aby wzbudzić kontrowersje. W 2015 roku średnia sprzedaż dzienna wynosiła prawie 21 tys. egzemplarzy, dzisiaj po tym wyniku jest tylko wspomnienie, a obecnie to mniej niż 6 tys. egzemplarzy. I oczywiste jest, że wszystkie gazety drukowane zaliczają spadki, ale wśród regionalnych dzienników „Lubuska” jest w czołówce jak informują Wirtualne Media.
Na czym mają polegać owe kontrowersje? Redaktor naczelny usiłuje wmówić czytelnikom, że trwa atak na jego redakcję, oraz że Urząd Marszałkowski chce „weryfikacji zespołu”, który pisał m.in. o mobbingu w WORD. Jako dowód podaje wyciągnięty z kontekstu fragment pisma rzecznika prasowego. Artykuł dostępny TUTAJ.
Na reakcję Urzędu Marszałkowskiego nie trzeba było długo czekać – (…) z pisma wybrano tylko te fragmenty, które pasowały do uwiarygodnienia nieprawdziwej tezy zawartej w tytule i nadtytule publikacji – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez Biuro Prasowe UMWL. Pełna treść do przeczytania TUTAJ.
Jednocześnie GL zarzuca Urzędowi Marszałkowskiemu, że wywierał presję podczas spotkania marszałek Elżbiety Anny Polak z prezesa zielonogórskiego oddziału Polska Press Grzegorzem Widenką. Tylko że jak się okazuje to spotkanie miało charakter oficjalny i odbyło się w towarzystwie prawników każdej ze stron, na którym marszałek ponownie apelowała o przestrzeganie prawa prasowego.
Dlaczego Urząd Marszałkowski musi przypominać o przepisach prawa i etyce dziennikarskiej? Instytucja uważa, że w artykułach dotyczących pracy jej jednostek podległych brak jest rzetelnej informacji z każdej strony. Artykuły na temat WORD miały być pozbawione komentarza stron zainteresowanych, a służyć miały głównie wywołaniu niepokoju.
Na publikacjach Gazety Lubuskiej suchej nitki nie pozostawiają czytelnicy w internecie:
– Ale z tą niezależnością to kogoś trochę poniosło – pisze Pan Jacek.
– Nie ma ataku… Bo nie można atakować czegoś, czego nie ma – pisze Pan Darek
– To coś, co nazywa się gazeta, czyli papier i druk. Nie jest warte czytania. Jest to organ PiS tuby propagandowej – pisze Zbigniew
– Niezależność Lubuskiej to oksymoron. Żreć szybciej towarzysze, bo coraz ciemniej wokół was. Ciekawe, kto ostatni zgasi światło w tej pseudo redakcji pseudo dziennikarzy. – pisze Pan Maciej
Jako młodsza redakcja możemy jedynie zasugerować, że jeżeli dziennikarz, bloger, albo po prostu kolega od kieliszka obawia się o swoją niezależność dziennikarską po piśmie rzecznika prasowego instytucji z prośbą o przestrzeganie prawa prasowego to może powinien zmienić branże. Niestety mamy wrażenie, że najlepsi z „Gazety Lubuskiej” już dawno odeszli, a na ich miejsce przyszli mierni, ale wierni rządowym ideałom i mający na koncie wyroki sądowe.
🔥 Chcesz, abyśmy dodali twój news?
e-mail: wiadomosci@smartpress.pl
✅ Chcesz, aby pojawiła się twoja reklama?
e-mail: reklama@smartpress.pl
Dyskusja (musisz być zalogowana/y na Facebooku)