Urząd Miasta powinien działać dla dobra mieszkańców, nawet jeśli trzeba odpowiadać na ich pytania. To w demokratycznym państwie niemal oczywistość. Niestety nie w Zielonej Górze – tutaj prezydent Janusz Kubicki robi niemal wszystko, aby niewygodne pytania przeciągnąć i wykorzystać wszystkie instancje sądowe.
Niby prosta sprawa. Na co Urząd Miasta wydał blisko 40 tys. zł? Z perspektywy 1,5 miliardowego budżetu to kropla, raptem 0,002% całego budżetu. Włodarz Zielonej Góry nie zamierza jednak odpowiadać – od przeszło roku szuka wszelkich możliwych sposobów, aby nie odpowiedzieć. Czego dotyczy wniosek?
Radny Miasta Dariusz Legutowski interpelacją z dnia 6 października 2022 r. zwrócił się do prezydenta o informację usługi, którą dla miasta świadczyła firma LIFEHACKERS Franiszek Przybyła. Dotyczyła ona „Usługi polegającej na doradztwie w zakresie kreowania wizerunku Miasta Zielona Góra”. Kwota 38 181,80 zł. Wcześniej w lipcu tego samego roku radny podczas kontroli przeprowadzonej w Urzędzie Miasta zwrócił uwagę, że dana usługa widnieje na wykazie umów, jednak samej umowy, faktury i poświadczenia wykonania pracy brakuje.
Dodatkowego smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że Franciszek Przybyła to asystent Posła na Sejm RP Łukasza Mejzy, którego Kubicki nazywał swoim generałem i widniał z nim na banerach wyborczych podczas pierwszej kadencji skompromitowanego polityka.
Przez całe wakacje, pracownicy Urzędu Miasta zbywali radnego przedłużając terminy, ostatecznie brakującej dokumentacji nie przesłali. O przewlekłości całego postępowania niech świadczy fakt, że w prawie każdym momencie urzędnicy wykorzystują maksymalny termin na odpisanie radnemu. Zazwyczaj kończy się to słowami, że zostało przekazane to do odpowiedniego wydziału.
Radny w styczniu 2023 roku ponownie wnosi o dokumentację z wykonania usługi, korzysta tym razem nie z trybu interpelacji tylko ustawy o dostępie do informacji publicznej. Odpowiedzi brak. Postanawia iść do sądu.
Pierwsze zaskoczenie przychodzi gdy widzi odpowiedź pełnomocnika prezydenta na skargę wniesioną do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jak czytamy w dokumencie Kancelarii Radców Prawnych Woziński Kulisz, zamiast skupić się na tym dlaczego prezydent nie odpisał radnemu wskazuje… że mieszkaniec nie był uprawniony do wniesienia skargi, bo nie wykazał interesu prawnego. WSA mówiąc kolokwialnie zmiażdżyło tę argumentację.
– Zaznaczyć przy tym należy, że ustawodawca celowo (…) wprowadził zapis, zgodnie z którym od osoby wykonującej prawo do informacji publicznej nie wolno żądać wykazania interesu prawnego lub faktycznego. Dlatego też zainteresowany obywatel, choćby pełnił funkcję radnego, kierując swój wniosek do podmiotu zobowiązanego do udzielenia informacji publicznej, nie musi wykazywać interesu faktycznego czy prawnego w żądaniu uzyskania informacji publicznej – czytamy w wyroku WSA, który uznał skargę na bezczynność prezydenta i nakazał wydanie dokumentacji w terminie 14 dni.
Prezydent nie wykonał wyroku sądu i wniósł o skargę kasacyjną od tego wyroku. Tym razem prawnicy nie podnosili już kwestii interesu publicznego tylko, że mieszkaniec będący radnym miasta… nie jest podmiotem uprawnionym do wnioskowania o dostęp do informacji publicznej. Czytając ten dokument radny Legutowski łapie się za głowę.
– Okazuje się, że dla prezydenta nie tylko ja jako radny miasta wybrany przez mieszkańców nie mogę wnioskować o dokumentację, na co urząd wydaje nasze pieniądze, ale też jako mieszkaniec tego miasta… też nie mogę o to wnioskować – mówi w rozmowie z nami radny.
Obecnie skarga jest procedowana i jej wynik poznamy niedługo. To jednak nie pierwszy raz gdy prezydent Janusz Kubicki nie odpowiada na pisma i interpelacje radnych. Kilka razy też przegrywał w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym. Radny pokazuje nam wyroki do interpelacji dot. obniżenia stawki czynszu dla przedsiębiorców, zmian w planie wydatków budżetu, kontroli radnych umowy „Miasta dla gastro”, dotyczącego prowadzenia profilu miasta czy też instrukcji na wypadek pożaru w Przylepie. Prezydent kluczył również na temat klubu sportowego Falubaz.
Schemat jest zazwyczaj taki sam. Najpierw przedłużenie, potem informacja, że wniosek wymaga dłuższego trybu procedowania. Ostatecznie odpowiedź, jednozdaniowa, czasami niebędąca związana z pytaniem (nie dotyczy) lub wprowadzenie w błąd (odpowiedź można znaleźć w Biuletynie Informacji Publicznej – chociaż odpowiedzi tam nie ma).
✅ Udostępnij, skomentuj i polub – razem tworzymy Wiadomości Lubuskie
Dyskusja (musisz być zalogowana/y na Facebooku)