Na konferencję prasową spóźnili się ponad 30 minut, a uciec chcieli po kolejnych 20 minutach. Ministrom, którzy z polecenia premiera Mateusza Morawieckiego pojawili się w marinie Cigacice nie mogło być do śmiechu. Okazało się, że słabo znają temat, a samych społeczników nie traktują zbyt poważnie.
– Mamy do czynienia z jakimś bandytą, który postanowił zatruć jedną z naszych polskich rzek. Nie po to wydajemy kilka milionów złotych na zarybianie, na zabezpieczenie ekologiczne polskich rzek, aby ktoś, czy samorząd, czy przedsiębiorstwo – państwowe czy prywatne – bezkarnie mogło zatruwać polskie rzeki – mówił w marinie Cigacice wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski.
Podczas konferencji zabrakło konkretów, których domagali się zebrani w marinie mieszkańcy i społecznicy. Padła informacja, że odpowiedzialny za zatrucie rzeki jest „ten, kto to zrobił”. Sukcesem dla ministrów było zebranie próbek wody, mimo że pierwsze wyniki od Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska są negatywne i nie wykryto żadnych chemikaliów. (dalsza część artykułu pod zdjęciem)
Niestety później minister przeszedł do typowej narracji rządzącej Prawa i Sprawiedliwości, wymieniając awarie w instalacje Czajka czy zanieczyszczeniach w Gdańsku. To wzburzyło zebranych mieszkańców.
– Co Pan opowiada o samorządach i Dulkiewicz. Od dwóch tygodni ta ławica martwych ryb płynie. I co, nie wiedzieliście o tym? Gdzie są służby po drodze od Oławy, Opola i Wrocławia. Od dwóch tygodni zgłaszano, że rzeka śmierdzi i są ślady obcych substancji. Jeżeli wiedzieliście, co się dzieje, gdzie są komunikaty ostrzegające? – mówił.
Ta sprawa budzi najwięcej emocji. Alert RCB nie zadziałał. Społecznicy mówili, że dostają informacje o upałach, burzach czy zmianie nadawania telewizji, ale nikt nie poinformował ich, że rzeka może być skażona. Gdy dopytywaliśmy o to ministra Witkowskiego, ten skwitował, że WIOŚ powinien ogłosić Alert RCB, a ministerstwa do tego się nie poczuwają.
Minister zarzekał się, że wszystko jest winą samorządów i przedsiębiorstw, które bezkarnie wlewają ścieki do Odry. Nie wspomniał jednak o roli kontrolujących i monitoringu instytucji rządowych, który najwyraźniej nie zadziałał.
– Inspekcja ochrony środowiska podjął badania się próbek. Mamy prawdopodobnie do czynienia z przestępstwem i odpowiednie organy zostały zawiadomione. Pobrano również próbki ryb, które zostały wyłowione z rzeki i przesłane do laboratorium w Puławach – mówił wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba. (dalsza część artykułu pod zdjęciem)
Według ministra wszystkie działania zostały zrealizowane, łącznie z powołania sztabów kryzysowych, pobraniu próbek i zawiadomienie prokuratury. Zapowiedział również działanie wojska, jeżeli będzie taka potrzeba. – Dwa tygodnie za późno – odpowiedzieli im społecznicy – Kiedy wydaliście ostrzeżenia? – dopytywali.
– Pracownicy Wód Polskich, ale przede wszystkim Polski Związek Wędkarski, jak również ochotnicy, wybrali z rzeki 10 ton martwych ryb – mówił prezes Wód Polskich Przemysław Daca, który jeszcze dzień wcześniej mówił, że w okolicach Krosna płynie jedynie kilka śniących ryb – Z pierwszych wyliczeń dotyczących szkód środowiskowych, przede wszystkim na rybach, to możemy mówić o kosztach rzędu kilkunastu milionów złotych (…) Wody Polskie nie są od tego, żeby badać próbki i szukać winnych, od tego są inne służby. Liczę, że te służby się wykażą – dodał.
W pewnym momencie społecznik Sławomir Stańczak zaproponował, aby środki wydatkowane na coroczny promocyjny kalendarz Wód Polskich, przeznaczyć na środki ochronne i materiały do zbierania martwych ryb. Z rozbrajającą szczerością minister Witkowski zapytał – A te wiadra i rękawiczki, po co wam są potrzebne? – czym wywołał lawinę śmiechu i dopiero informacja, że pięćdziesiąt osób idzie właśnie zbierać ryby, bo nikt tego nie robi, najwyraźniej trochę otrzeźwiła przedstawiciela rządu PiS. Jednocześnie przedstawiciel wojewody powiedział, że sprzęt jest dostępny i gotowy do wydania, ale najpierw… proszę napisać pismo w tej sprawie. (dalsza część artykułu pod zdjęciem)
Po wypowiedzi Zastępcy Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Magdaleny Gosk o tym, że próbki są codziennie pobierane chciano zakończyć konferencję bez odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Udało nam się jednak zebrać kilka dodatkowych informacji, które niestety okazały się albo ze sobą sprzeczne, albo po prostu komiczne.
Minister Grzegorz Witkowski zadeklarował, że nie ma żadnego zagrożenia i można wchodzić do Odry co sam zadeklarował, że może to zrobić. Jednak po namowach dziennikarzy zrezygnował mówiąc, że nie ma odpowiedniego stroju. Minister najwyraźniej nie czytał najnowszej rekomendacji Wód Polskich:
🔥 Chcesz, abyśmy dodali twój news?
e-mail: wiadomosci@smartpress.pl
✅ Chcesz, aby pojawiła się twoja reklama?
e-mail: reklama@smartpress.pl
Dyskusja (musisz być zalogowana/y na Facebooku)