Blisko 6 godzin musieli czekać mieszkańcy Zielonej Góry, aby zabrać głos na Nadzwyczajnej Sesji Rady Miasta poświęconej pożarowi w Przylepie. Wcześniej raport składały poszczególne podmioty w tym Straż Pożarna i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Niestety przedstawiciele tych służb nie byli zainteresowani problemami mieszkańców i wyszli wcześniej.
Takich tłumów na Sesji Rady Miasta nie widzieliśmy już dawno. Wszystkie miejsca zajęte, mieszkańcy stojący w wejściu, przed Ratuszem i okupujący wszystkie sale. Każdy chciał usłyszeć i zabrać głos w sprawie ich własnych rodzin, domów i przyszłości na potencjalnie skażonym terenie.
Sesja rozpoczęła się od ponad 2-godzinnych tłumaczeń wszystkich służb na temat bieżącej sytuacji oraz o tym jak przebiegała akcja ratownicza. Wielokrotnie na sesji ze strony władz, mieszkańców oraz radnych wszystkich opcji padały słowa pochwały za działania strażaków i szybkie opanowanie pożaru. Krytyce poddano jednak działania sztabu wojewódzkiego oraz chaosu przy informowaniu mieszkańców – również w kwestiach ewakuacji.
– Do dzisiaj zachodzą reakcje chemiczne, które powstają na terenie hali. Cały czas trwa chłodzenie terenu. Nawet przy małym deszczu powstaje zarzewie ognia. W tym momencie są cztery zastępy gaśnicze, które schładzają i starają się dogasić nowe źródła ognia – mówił nadbryg. Patryk Maruszak, Lubuski Komendant Wojewódzki PSP.
Sporo mówiono również o skażeniu Gęśnika, a Lubuski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska Mirosław Ganecki sugerował, że być może wodę skażoną pomiędzy tamami trzeba będzie wypompować. Inspektorzy zaczęli pobierać próbki coraz dalej, już nie tylko w pobliżu Czerwieńska, ale coraz bliżej Odry w okolicach Nietkowa.
Prezydent Janusz Kubicki podczas swojej prezentacji próbował udowodnić, że zgodę na składowanie odpadów w krótkim czasie wydał starosta zielonogórski, a on nie miał świadomości o składowisku gdy łączył miasto z gminą. Subiektywna prezentacja wiceprezydenta Krzysztofa Kaliszuka co chwilę była przerywana przez mieszkańców, których interesowało bardziej to, co teraz niż historia.
W pierwszej kolejności do pytań dopuszczono radnych – prezydent starał się względnie merytorycznie odpowiadać na pytania, ale te mniej wygodne w późniejszym toku sesji przemilczał. Ewidentnie puściły mu nerwy przy pytaniu radnego Marcina Pabierowskiego, dlaczego miasto nie zlikwidowało hali z toksynami za 100 mln zł z bonusu wynikającego z połączenia samorządów. Odpowiedź prezydenta zdenerwowała mieszkańców. Publikujemy ją w filmie poniżej:
Najbardziej aktywni podczas sesji byli, wspomniany Marcin Pabierowski, Sławomir Kotylak, Janusz Rewers, Dariusz Legutowski czy Tomasz Nesterowicz. Pozostali radni potakiwali głową i nie zabrali głosu merytorycznego w kwestii problemów mieszkańców. W pewnym momencie na salę weszli mieszkańcy z koszami warzyw i owoców dla prezydenta i całej klasy politycznej – Państwo z kartonu! Wcześniej Odra, teraz Przylep. W takim państwie żyjemy. Do widzenia! – krzyczał.
Prezydent też kajał się za swoje przewinienia – Nigdy nikt nie powiedział w Przylepie nic się nie stało. W żadnym momencie nie doszło do zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców. Chciałbym przeprosić mieszkańców, bo to oni zostali narażeni na niebezpieczeństwo. Nigdy nie lekceważyliśmy tego problemu.
Mieszkańcy jednak, zamiast przeprosin prezydenta woleli usłyszeć konkretne odpowiedzi na pytania. Nie wiemy cały czas czy można spożywać warzywa i owoce z upraw. Dopiero wczoraj miasto zleciło badania na ogródkach działkowych. Radni opozycji bardzo często powielali pytania mieszkańców, które otrzymywali od kilku dni w postaci telefonów, maili oraz prywatnych rozmów.
Same relacje mieszkańców były bardzo często wstrząsające – Chmura cały czas nie dosięgnęła Przylepu i nikt nie stwierdził żadnego skażenia i nikt nie wie gdzie ona się znajduje i jaki jest jej obszar? W sobotę przybywając dziesięć minut na dworze cała skóra mnie paliła i czułam metaliczny zapach. Moje dziecko miało trudności z oddychaniem – mówiła pani Hanna z Przylepu. Dopytywała również kto zgodził się, aby w poniedziałek rano mogła odbywać się na lotnisku półkolonia dzieci, mimo, że z pogorzeliska cały czas unosiła się toksyczna chmura.
Pan Sylwester, mieszkający na ul. Strażackiej żądał kontroli powietrza przy jego ulicy, a także na lotnisku – Na mojej elewacji jest dziwny nalot. Mam własną studnię i własne ujęcie wody. Sanepid pobrał 14 butelek wody. Jak często będą badane? Niestety w poniedziałek wykonałem 10 telefonów do Urzędu Miasta, we wtorek 15 telefonów, wysyłałem maile. Żadnej odpowiedzi – dodał.
– Jak możecie mówić, że nie ma zagrożenia – jak nie wiecie, jaki był skład? – mówił podniesionym głosem Pan Bernard – Jeżeli prokuratura nie będzie działać to doprowadzimy do subsydiarnego aktu oskarżenia wobec pana Panie Prezydencie. Czy wy w ogóle zdajecie sobie sprawę, jakie będą odszkodowania za zmniejszenie wartości gruntów w tym miejscu z uwagi na katastrofę? – oskarżał.
– Od kilku dni słyszę komunikaty, które nie są tyle konkretne, byśmy mogli czuć się bezpiecznie. Mieszkańcy panu nie ufają, ze względu na chaos informacyjny. W strefie przemysłowej pracuje ok. 500 osób. Oni skarżą się na łzawienie oczu, pieczenie skóry, mdłości, bóle gardła. Lekarze rodzinni nie mają procedur, leczą objawowo – mówiła społeczniczka Agnieszka Chyrc.
Głos zabrali również przedsiębiorcy z Przylepu, mający swoje firmy blisko spalonej hali – Kto da mi pisemną gwarancję bezpieczeństwa, że Ci ludzie mogą wrócić do pracy? Po jednym dniu przebywania przynoszą mi zwolnienia lekarskie. Kto w strefie zero, w jakim czasie i w jaki sposób będzie sprzątać i niwelować te pogorzelisko. Woda zalała nie tylko jedną działkę, ale dwie. Sam jako przedsiębiorca przez 3 lata zapłaciłem 3 mln zł podatku – mówił Dymitryj Starowojtow.
Prawdopodobnie sprawie tego przedsiębiorcy najmniej merytoryczny głos zabrał radny Robert Górski – Czy miasto współpracuje z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Służbą Kontrwywiadu Wojskowego w sprawie armii trolli, które szerzą dezinformację w internecie – pytał radny prawdopodobnie nie wierząc, że mieszkańcy mogą krytykować miejską władzę.
Po blisko 8 godzinach ogłoszono pierwszą przerwę, ale w kuluarach radni i mieszkańcy mówili, że nie usłyszeli nowych informacji i nie czują się bardziej bezpieczni.
💸 Wspieraj nasze media na Patronite
https://patronite.pl/wlubuskie
Dyskusja (musisz być zalogowana/y na Facebooku)